7 żółtych, 1 czerwona, 3 punkty

Nasi piłkarze zdobyli niezwykle ważne trzy punkty ale to jeszcze nie pozwoliło opuścić strefy spadkowej.

Stalowcy wygrali po walce i heroicznej obronie w drugiej połowie.

Trzeba tez dodać, że Znicz zaprezentował się w Rzeszowie z bardzo dobrej strony. W pierwszej połowie pruszkowianie nie stworzyli sobie okazji do strzelenia gola, ale zdecydowanie częściej znajdowali się przy piłce i dobrze ją rozgrywali. Natomiast Stalowcy zaprezentowali twardą grę. W myśl zasady „piłka może jeszcze przejść, ale zawodnik nigdy”. Odbiło się to na bilansie kartkowym, ale taktyka ta okazała się skuteczna. Także dlatego, że odblokował się Piotr Prędota, najskuteczniejszy strzelec Stali Rzeszów. W 8. minucie, po rykoszecie, Prędota znalazł się w sytuacji sam na sam z Bigajskim i okazji nie zmarnował. Trzeba dodać, że akcję tę zainicjował ofensywnym wejściem Konrad Hus. W 30. minucie doskonałym rajdem popisał się Lisiecki. Oszukał obrońcę, dośrodkował a Prędolino po strzale głową podwyższył prowadzenie.

Na drugą połowę nasz zespół wyszedł już bez kontuzjowanego kapitana Arkadiusza Barana. Znicz po przerwie zaatakował i stworzył sobie kilka doskonałych okazji do strzelenia gola. W 50. minucie piłke po rykoszecie, bardzo szczęśliwie, nogami odbił Lewandowski a dobitka wylądowała na poprzeczce. Po chwili ponownie Lewandowski najpierw sparował silny strzał z dystansu a po chwili przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 58. minucie w sytuacji sam na sam z Lewandowskim znalazł się Rackiewicz, ale nasz bramkarz odbił piłkę. Pruszkowianie docisnęli i gra toczyła się na połowie Stali a chwilami w obrębie 20 metrów od bramki Lewandowskiego. Sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała po drugiej żółtej kartce na Kolesnikovsa. Stalowcy musieli się bronić w dziesiątkę. Piłka raz po raz lądowała w polu karnym Stalowców, ale bardzo dobrze spisywał się Lewandowski, bezcenny okazywał się wzrost Bednarczyka a cały zespół ofiarnie się bronił. Piłka nawet znalazła się w siatce Stali po strzale Paluchowskiego, ale zawodnik Znicza był wcześniej na spalonym. Stalowcy próbowali swych sił po strzałach z dystansu (Maślany, Szczoczarz). A w samej końcówce Szczoczarz mógł dobić rywala, ale w sytuacji sam na sam z ostrego kąta trafił w boczna siatkę.

Stal zdobyła trzy punkty, ale okupiła zwycięstwo sporymi stratami. W następnym spotkaniu na pewno nie zagrają Baran, Kolesnikovs i Brocki. A za tydzień nasi piłkarze grają kolejny mecz „o życie” w Legionowie z Legionovią.