Podsumowanie 20. kolejki II ligi

1 Grudnia 2019, godzina 18:03, autor: Michał Mryczko

Widzew przezimuje na pozycji lidera tabeli. Za nim Górnik Łęczna i "Gieksa". Stal Rzeszów w szóstce.

podsumowanie kolejki

 


0-0

 

 

Przez całe spotkanie przeważali gospodarze. Rezerwy Kolejorza głównie broniły dostępu do własnej bramki, co ostatecznie im się udało. Ofensywa Skry przycisnęła rywala zwłaszcza w drugiej połowie, ale strzały miejscowych nie były na tyle groźne, aby poważnie zagrozić bramce drużyny Ulatowskiego. W końcówce Friske mógł, ku zaskoczeniu wszystkich, przechylić szalę zwycięstwa na korzyść "Kolejorza", ale z celnością był na bakier. Jest to czwarty remis z rzędu poznaniaków.



2-1 (0-1)

 

 

Górnik Polkowice to drużyna ze wszech miar groźna, co po raz kolejny udowodniła, i to na bardzo trudnym terenie. Goście postawili w Łęcznej na ofensywę, co przyniosło rezultat już w 12. minucie. Polkowiczanie wykorzystali błąd Midzierskiego, a Bednarski udanie sfinalizował następującą po nim akcję. W dalszej części gospodarze dążyli do odrobienia strat, ale mądre ustawienie w defensywie Górnika Polkowice sprawiło, że na przerwę drużyna ze Śląska schodziła prowadząc. Trener Kiereś postawił w drugiej połowie jeszcze bardziej na atak (wprowadzenie drugiego napastnika - Banaszaka), co przyniosło oczekiwany skutek. Co prawda swoich szans Lewandowski i Baranowski nie wykorzystali, ale W 67. minucie Górnik Łęczna w końcu wyrównał dzięki bramce głową Wojciechowskiego. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, z racji niewielu ciekawych sytuacji na boisku, gola na wagę 3 punktów dla łęcznian w doliczonym czasie zdobył Midzierski. Solidna ekipa z Polkowic, po dobrym meczu, musiała wracać do domu bez zdobyczy, którą mogłaby doliczyć do dorobku w tabeli.



0-2 (0-1)

 

 

Niezbyt ciekawy mecz, który potwierdził, że Olimpia nie radzi sobie najlepiej na własnym boisku. Elana rozpoczęła słabo, ale rozkręcała się z minuty na minutę. Ostatecznie w 27. minucie wyszła na prowadzenie po golu Sokoła. Na dwadzieścia minut przed końcem meczu prowadzenie gości podwyższył Kozłowski I, która zamknął głową dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego. Olimpia do końca szukała punktu zaczepienia, ale ostatecznie nie zdobyła nawet bramki.



1-3 (0-2)

 

 

W pierwszej połowie zdecydowanie przeważał Widzew, co zostało udokumentowane dwoma bramkami - Radwańskiego w 37. minucie i Robaka, z karnego, chwilę przed gwizdkiem zapraszającym oba zespoły do szatni. Po przerwie gospodarze zaczęli stopniowo dochodzić do głosu, szukając okazji do zdobycia gola kontaktowego. Po godzinie gry cel został osiągnięty - po dośrodkowaniu z rożnego najwyżej wyskoczył Ostrowski i głową pokonał Pawłowskiego. Miejscowi złapali wiatr w żagle i dążyli do wyrównania, ale Widzew w 81. minucie przystopował zamiary Błękitnych - Robak z praktycznie zerowego konta trafił pomiędzy słupek a poprzeczkę bramki, umieszczając futbolówkę w siatce. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ już zmianie, a Widzew zapewnił sobie przezimowanie na szczycie tabeli.



1-2 (0-1)

 

 

Dość zaskakujący wynik, ale bardzo ważny dla Legionovii. Goście po pierwszej połowie schodzili z jednobramkową zaliczką, a powinni z dwu-. Gospodarze natomiast, mimo kilku dobrze zapowiadających się sytuacji i, wydaje się, dłuzszego posiadania piłki, więcej stracili niż zyskali. W drugiej części gry ponownie groźna była Legionovia, która na dwadzieścia minut przed końcem meczu strzeliła na 0-2. W 82. minucie z karnego gola kontaktowego zdobyła Pogoń, ale na więcej gospodarzy tego dnia nie było już stać.



 1-2 (1-0)

 

 

Mecz prowadziła "Gieksa", a Bytovia skupiła się na mądrym, dokładnym bronieniu dostępu do własnej bramki. W pierwszej połowie plan się powiódł - goście nie zdołali trafić do bramki rywala, a bytowianie zdobyli gola za sprawą Czubaka w 27. minucie. W drugiej części gry katowiczanie jeszcze bardziej ruszyli do ataków i, ostatecznie, zdołali odwrócić losy spotkania. Po godzinie wyrównał Gałecki, a na kwadrans przed końcem 3 punkty GKS-owi zapewnił Woźniak.



 2-3 (0-2)

 

 

Stalówka od pierwszych minut narzuciła swój styl gry, co przyniosło spodziewany efekt. Na przerwę podopieczni trenera Szydełki schodzili z dwubramkowym prowadzeniem, dzięki golom Dadoka i Fidziukiewicza. Po zmianie stron na boiski zaczął przeważać Gryf. W 71. minucie bramkę kontaktową zdobył Hebel, co dodało meczowi rumieńców - arbiter rozdał kilka kartek, w tym także szkoleniowcowi gości. Na pięć minut przed końcem na 1-3 trafił wprowadzony chwilę wcześniej Stelmach, co zamknęło mecz. Co prawda w doliczonym czasie na listę strzelców po raz drugi wpisał się Hebel, ale trzy punkty ostatecznie pojechały do Stalowej Woli.



2-1 (0-0)

 

 

Resovia zdecydowanie przeważała przez większość spotkania, ale ostatecznie z Pruszkowa wraca bez punktów. Zabójcze sześć minut Znicza, kiedy gospodarze zdobyli dwie bramki, zadecydowało o końcowym rezultacie. Goście w tym meczu nie potrafili wykorzystać swoich okazji, przede wszystkim tej z Świderskiego z pierwszej połowy, która mogła ustawić mecz na zupełnie inny tor. Podopieczni trenera Grabowskiego walczyli do końca o punkty, ale zdobyli tylko jedną bramkę w 70. minucie. Miejscowych przed stratą dwóch punktów uratowało wybicie piłki z linii bramkowej w doliczonym czasie.



 2-3 (1-2)

 

O tym meczu pisaliśmy tutaj.

TABELA

REKLAMA
reklama