Zwycięstwo w dobrym stylu

Piłkarze Stali Rzeszów na inaugurację odnieśli przekonywujące zwycięstwo nad Karpatami Krosno pokonując ich 4:1 (2:0).

Przed pierwszym gwizdkiem arbitra z Tarnowa było dość dużo niepewności w obu zespołach. Marcin Wołowiec oraz Czesław Owczarek – trenerzy obu zespołów – w porównaniu z poprzednim sezonem dokonali w swoich zespołach kilku zmian i na pewno obaj liczyli na udany początek sezonu.

Pierwsze minuty meczu do przewaga Stalowców, którzy w 17. minucie za sprawą Piotr Prędoty wyszli na prowadzenie. Najskuteczniejszy zawodnik Stali z poprzedniego sezonu wykorzystał błąd zawodników gości i w sytuacji sam na sam pokonał Stępnia. Nie minęły dwie minuty a tak naprawdę powinien być już remis. Adrian Sitek (były piłkarz Stali) nie wykorzystał jednak bardzo dobrej sytuacji po otrzymaniu piłki od Buszty. Kolejne minuty meczu to kolejne emocje. W 21. minucie na uderzenie z rzutu wolnego z około 40 metrów zdecydował się Wojciech Reiman. Piłka zmierzała w okienko i tylko bardzo dobra interwencja bramkarza Karpat spowodowała, że wynik się nie zmienił. W drugiej części pierwszej połowy bardzo dobry okres gry Stalowców został nagrodzony drugą bramką, którą strzelił Paweł Giel. Trzeba tutaj od razu dodać, że nowy nabytek Stalowców nim strzelił swoją pierwszą bramkę w barwach biało – niebieskich oddał jeszcze dwa groźne strzały. Zgodnie z przysłowiem „do trzech razy sztuka” jego trzecie uderzenie z dystansu znalazło się w siatce. Nim kibice zdążyli ucieszyć się druga bramką mogło być już 3:0. Kolejne uderzenie z rzutu wolnego Reimana wylądowało tylko na poprzeczce krośnieńskiej bramki. Tuż przed przerwą ponownie dał o sobie znać Giel, jednak jego uderzenie o centymetry minęło bramkę gości.

Pierwsze 45 minut meczu to zdecydowana przewaga Stalowców i zespół gość mógł się cieszyć, że przegrywał tylko 2:0.

Początek drugiej połowy to bramka Stalowców na 3:0. Strzelił ja ponownie Giel. I ponownie był to strzał z około 20 metrów – precyzyjny i po ziemi. Po tym trafieniu podopieczni Marcina Wołowca trochę jakby spuścili z tonu i do głosu doszli an chwilę podopieczni trenera Owczarka. Jednak nie umieli znaleźć sposobu na dobrze grającą obronę Stali. Dopiero w 74. minucie udało się Karpatom strzelić bramkę. Zdobył ją niedawno wprowadzony Gabrych, który pewnym strzałem głową z około 7 metrów pokonał Kaszubę. W ostatnich minutach Stalowcy mieli kilka rzutów rożnych i po jednym z nich Sławomir Szeliga umieścił piłkę w bramce. Dzięki temu Stalowcy odnieśli pewne zwycięstwo 4:1 i zajęli pozycję lidera.

Wynikiem i stylem gry Stali trzeba się cieszyć. Jednak trzeba pamiętać, że przed nimi jeszcze daleka droga do celu. O tym meczu trzeba już zapomnieć i szykować się do kolejnych 33 spotkań. Najbliższe już za tydzień na wyjeździe z Wisłą II Kraków.