Podsumowanie 18. kolejki II ligi

18 Listopada 2019, godzina 17:32, autor: Michał Mryczko

U góry tabeli nic się nie zmieniło, na dole małe zmiany zaszły. Wyniki, prawie, zgodne z oczekiwaniami.

podsumowanie kolejki




 3-2 (0-1)
 
 
 
Resovia podrażniona to Resovia szalenie niebezpieczna. Przekonała się o tym kolejna drużyna, tym razem Stal Stalowa Wola. Goście wyszli na prowadzenie w 30. minucie po rzucie karnym wykorzystanym przez Dadoka. Stalówka utrzymała korzystny dla siebie rezultat do końca pierwszej połowy, pomimo ciągłych ataków gospodarzy. Po godzinie gry nadeszło siedem zabójczych minut "Pasiaków" - właśnie tyle zajęło miejscowym strzelenie trzech bramek, które ostatecznie wystarczyły do zdobycia kompletu punktów. Goście uzyskali jeszcze gola kontaktowego na sześć minut przed końcem (Kiercz), ale ostatecznie mecz przegrali. Biało - czerwoni kontynuują serię zwycięstw i nadal zajmują drugie miejsce w tabeli, przegrywając z liderującym Górnikiem Łęczna tylko bilansem bramek.
 



1-1 (1-0)
 
 
 
 
Z racji przerwy reprezentacyjnej, w rezerwach Lecha wystąpiło wielu ekstraklasowców. Przez redaktora Radosława Nawrota sobotnie zestawienie drugiej drużyny Kolejorza zostało wręcz nazwane "Lechem Jeden i Pół". Owa ekipa, niespodziewanie, zaledwie zremisowała z Olimpią Elbląg. Wynik w 16. minucie otworzył Muhar, a wyrównał pięć minut po przerwie Miller. W końcówce gospodarze wyraźnie przycisnęli rywala, ale nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Jak widać, samo wzmocnienie składu zawodnikami z najwyższej polskiej ligi nie wystarczy do zdobycia kompletu punktów w II lidze.
 


4-0 (1-0)
 
 
 
 
Zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami Widzew pokazał swoją moc i bardzo pewnie pokonał rywala z dolnych rejonów tabeli. Bramki padały w drugiej połowie. Na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza trafienie solenizanta Tanżyny z 53. minuty, który z około szesnastu metrów huknął pod poprzeczkę. Oprócz niego na listę strzelców wpisali się także Robak, Wolsztyński i Kita. Wygrana mogła być nawet okazalsza, ale Robak zmarnował karnego w 19. minucie.
 


1-0 (1-0)
 
 
 
 
Trzy punkty miejscowym zapewnił w 35. minucie nie kto inny jak Paweł Wojciechowski - najlepszy strzelec Górnika Łęczna (już 10 bramek w tym sezonie). Bramek gospodarze powinni byli strzelić wiecej, ale nie wszystko im w tym meczu wychodziło. Garbarnia swoje okazje także miała, ale nie zdołała wyrównać. Mają podopieczni trenera Surmy czego żałować, bo w drugiej połowie to oni byli stroną przeważającą. Ostatecznie komplet punktów został na Lubelszczyźnie, tak samo jak lider tabeli.
 


 3-2 (1-2)
 
 
 
 
W ciągu dziewięćdziesięciu minut kibice w Stargardzie obejrzeli dwa powroty - najpierw do gry wrócił Górnik, a potem, ku uciesze miejscowych, Błękitni. Wynik otworzył w 16. minucie Fadecki, ale po pierwszej połowie było 1-2 dzięki dwóm golom Bednarskiego. Jednak jeszcze przed gwizdkiem zapraszającym oba zespoły na przerwę, z boiska wyleciał Szuszkiewicz, co zdecydowanie ułatwiło zadanie gospodarzom. Miejscowi w drugiej połowie odwrócili losy spotkania i ostatecznie wygrali 3-2, a decydujące bramki zdobyli Paczul i ponownie Fadecki.
 


 1-1 (0-0)
 
 
 
 
Od początku meczu lepiej prezentowała się Elana, ale nie udowadniała tego bramkami. Najwięcej wydarzyło się w ostatnim kwadransie - rzut wolny z osiemnastu metrów na bramkę zamienił Kryszak, czym dał swojej drużynie realną nadzieję na wygraną na trudnym terenie. Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo - zaledwie po czterech minutach wyrównał Kwiatkowski z najbliższej odległości. De facto to spotkanie powinno było się skończyć wygraną Bytovii, ale Feruga posłał piłkę obok bramki. Ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami.
 


 2-1 (0-0)
 
 
 
 
Po 11 spotkaniach bez porażki w końcu ktoś zdołał pokonać GKS Katowice. Tą drużyną okazał się Znicz, który dzięki bramkom Moskwika i Pyrki przełamał również własną, niemiłą serię. Były w tym meczu słupki, były i poprzeczki - końcowy rezultat nie odzwierciedla w pełni przebiegu meczu. GKS spokojnie powinien był go przynajmniej zremisować, ale skuteczność i szczęście nie była w niedzielę po ich stronie. Jedynego gola katowiczanie zdobyli w trzeciej minucie doliczonego czasu gry.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
(w pierwotnym terminie (17 listopada, 13:00) odwołany z powodu powołania zawodnika gospodarzy do reprezentacji narodowej)
 

2-1 (2-0)
 
 
 
 
 
REKLAMA
reklama